
Mija 6 miesięcy od napaści Turcji na Afrin w Rojavie. Przez cały ten czas dochodzi tam do zbrodni na ludności cywilnej. Wojska tureckie i sprzymierzone z nimi bandy ściągają haracz, porywają dla okupu, prowadzą wysiedlenia przeciwnych im grup ludności. Jest to tylko jeden z aktów trwającej w tym regionie od dawna tragedii. Od ponad 30 lat zamieszkujący Turcję i kraje ościenne Kurdowie toczą nierówną walkę o niepodległość. Podnoszą tez wątki równości, sprawiedliwości społecznej i demokracji.
Obecny prezydent Turcji, sprawujący despotyczne rządy Recep Tayyip Erdogan,w ostatnich latach porzucił ugodowy kurs wobec Kurdów i ponownie rozpoczął prześladowania. Aktywistów wsadził do więzień, zaczął wyburzać kurdyjskie dzielnice.
W międzyczasie pojawiła się jednak nowa nadzieja dla Kurdów, a być może wszystkich mieszkańców Bliskiego Wschodu. Na terytoriach rządzonych wcześniej przez dyktatorów lub religijnych fanatyków, na ziemi wyzwolonej od ISIS i reżimu Assada, syryjscy Kurdowie, wraz z zamieszkującymi ten rejon Arabami, Jazydami i innymi mniejszościami, powołali do życia nowy projekt polityczny- Rojave. Jest to obecnie jedyna demokratyczna przestrzeń w regionie. Na tym skrawku północnej Syrii nie ograniczono się jednak tylko do demokracji parlamentarnej – Kurdowie poszli dalej, opierając ustrój Rojavy na zasadzie demokratycznego konfederalizmu, czyli demokracji bezpośredniej, w której decyzje są podejmowane przez samo społeczeństwo, a nie jego przedstawicieli. Kobiety otrzymały równe prawa, wprowadzono parytety, swobodę wyznania, poszanowanie praw mniejszości etnicznych. Rozwija się także spółdzielczość. Rojava stała się schronieniem dla tysięcy uchodźców z reszty ogarniętego wojną kraju.
Miejsce to jednak jest zagrożone. Mieszkańcy Rojavy musieli najpierw stoczyć długą i krwawą walkę z religijnymi fanatykami z Daesh (ISIS), teraz muszą mierzyć się z agresją Turcji, która zajęła jeden z regionów konfederacji (Efrin) i ostrzeliwuje pozostałe. To autorytarne państwo, uzbrojone przez państwa zachodu i będące przy okazji tak jak Polska członkiem NATO, nie chce pozwolić na to, aby pod jego bokiem istniała wolna, demokratyczna alternatywa.
Nie godzimy się na Tureckie zbrodnie i uważamy, że nie ma we Wrocławiu miejsca na promocję państwa autorytarnego, wszczynającego wojny i ogarniętego nacjonalistyczną nienawiścią.
Biji Rojava!
PS Pamiętajmy o tym, że Erdogan był niejednokrotnie chwalony przez Jarosława Kaczyńskiego. Sam prezydent Turcji jak wzór skutecznego polityka podaje zaś Adolfa Hitlera.
Dodaj komentarz