9 marca 2019 roku odbyła się coroczna, feministyczna demonstracja „MANIFA. Nie ma feminizmu bez solidarności”. Organizatorką tego wydarzenia jest Inicjatywa 8 Marca: inicjatywa pomagająca kobietom w walce o ich prawa, głównie reprodukcyjne. Jest to kolektyw antykapitalistyczny i niehierarchiczy, wchodzacy w skład Konfederacji Wolny Wrocław, tak samo jak my. Wzięliśmy udział w przygotowaniach do demonstracji oraz w samym przemarszu. Przeszliśmy pod dwoma sztandarami: „Feministki, anarchistki, rewolucjonistki” oraz „Anarchistyczny Czarny Krzyż. Solidarność to zbrodnia, której popełniania nigdy się nie wyrzekniemy”.
Ania, przedstawicielka Federacji Anarchistycznej przeczytała nasz manifest i zaśpiewała pieśń „Chleba i róż”.
Poniżej cytujemy treść przemowy:
Często zdarza mi się słyszeć, że feminizm jest już niepotrzebny, gdyż równouprawnienie kobiet i mężczyzn zostało osiągnięte. I choć mogę wysunąć wiele argumentów przeciwko tej tezie, chcę zadać pytanie czy równouprawnienie powinno być naszym ostatecznym celem. Po co nam równouprawnienie w świecie, w którym nie są respektowane tak podstawowe prawa jak prawo do nietykalności i autonomii cielesnej, a prawa pracownicze i lokatorskie są nagminnie łamane? Liberalny feminizm próbuje nam wmówić, że wielkim osiągnięciem było dopuszczenie kobiet na stanowiska kierownicze i wiążące się ze sprawowaniem władzy. My jednak nie zgadzamy się na to, by ktokolwiek miał prawo do wyzyskiwania innych, do kontrolowania cudzego życia. Jakie równouprawnienie może nam zaoferować kapitalizm, który ze swej natury wiąże się z tworzeniem hierarchii i nierówności społecznych? W którym praca reprodukcyjna i opiekuńcza, będące podstawą dla funkcjonowania społeczeństwa, ale jako nie przynoszące natychmiastowych zysków, są niedoceniane, spychane na dalszy plan i świadczone nieodpłatnie głównie przez kobiety. Czy prezeska firmy dysponuje takimi samymi środkami do egzekwowania swoich praw co podlegająca jej pracownica? Samo posiadanie praw to za mało, gdy na drodze do ich realizowania stoją bariery systemowe. Dlatego np. nie wystarczy mi legalizacja aborcji – chcę, by każda osoba, która jej potrzebuje miała do niej zapewniony łatwy dostęp bez względu na to gdzie mieszka i jaki ma status materialny. Nie mamy złudzeń co do tego, że patriarchat da się znieść ustawą lub zniknie samoistnie po obaleniu kapitalizmu. Możemy go przezwyciężyć tylko oddolną pracą, reagowaniem na przejawy seksizmu u siebie nawzajem. Nie pozwalajmy na lekceważenie przemocowych zachowań w naszym środowisku. Szanujmy wzajemnie swoje różne potrzeby zamiast bagatelizować doświadczenie osób innych od nas i skazywać je na dalsze wykluczenie. Wspierajmy się wszędzie tam, gdzie system nas pomija. Tylko w ten sposób, poprzez wspólną walkę ze wszystkimi formami opresji, uda nam się rozwalić ten system od środka.
Nie ma anarchizmu bez feminizmu!
Nie ma feminizmu bez solidarności!
Solidarność naszą bronią!
Cała demonstracja była pod anarchistycznymi barwami, bez symboliki partyjnej, czy neoliberalnej. Grupa muzyczna „Rytmy oporu” wprowadziła niesamowity klimat, a słońce zaświeciło przed rozpoczęciem mimo wcześniejszego deszczu i zachmurzonego nieba. Setki osób przemaszerowały przez centrum miasta rozdając ulotki i gazetki i dając znać, że feminizm nie musi być liberalny – może być socjalny.
Dodaj komentarz