Na wczorajszej demonstracji dużo było o tym, jak to trzeba iść do polityki, jak trzeba zmieniać system.
Ale spójrzcie tylko na to, co się dzieje w Polsce, choćby w porównaniu co było 8 lat temu.
Wtedy ceny niby były niskie, ale było duże bezrobocie i brak sensownych rozwiązań socjalnych. Biedni byli biedni. I dostawali najbardziej po dupie.
Teraz niby wynagrodzenia są wyższe, ale drożyznę wywaliło w kosmos. I znowu biedni są biedni i dostają po dupie.
Wciąż tłumaczą nam, że to nie ich wina, że to jakaś zagraniczna inflacja. A wcześniej mówili, że nie mogą zapewnić rozwiązań socjalnych, bo to zbyt duże koszty, pensja minimalna to olaboga, spowoduje tylko jeszcze większe bezrobocie.
A to wszystko wpływa na to, aby oni, bogaci, mogli utrzymać swoje pozycje i trzymać nas za twarz przez materialne zależności, z których nie sposób się wyrwać.
Będą nam głosić najpiękniejsze hasełka, byle tylko omamić nas przed wyborami. Bo ich, partii, celem jest dojście do władzy, a nie słuchanie czy reprezentowanie nas. Oni reprezentują nie nas, a kapitał, który za nimi stoi, z każdej strony.
Na granicy giną ludzie. Myślicie, że co, przyjdzie Donald Tusk i, jak mawiał noblista, własnymi rencyma rozkręci mur? Czy jakakolwiek partia, nawet z tych mówiących teraz o prawach kobiet ma w sobie tyle odwagi, by choćby zadeklarować rozebranie do zera śmiertelnego muru, który zbiera żniwo w postaci kobiet, dzieci, mężczyzn? Politycy nie mają odwagi powiedzieć słowa o wszystkich aborcjach, poronieniach i porodach w głębi puszczy pomimo podnoszenia tematu bezpieczeństwa życia kobiet. Wszystko zostanie dalej tak, jak jest. Dalej będą mówić, że tak trzeba, bo bezpieczeństwo, bo wymogi unijne, bo ludzie uciekający przed wojną nie mają tu wstępu.
Osoby rodzące umierają w szpitalach. I znowu, przyjdzie Tusk albo ktoś inny i powie, że aborcja jest ok? Nie, oni już nie jeden raz wyrazili swoje zdanie.
Partie wybierają najbardziej centrowe rozwiązania i zapowiadają powrót do poprzedniego „kompromisu”. A ten cały „kompromis” był beznadziejnym rozwiązaniem, po prostu przez obecną sytuację przesunęła nam się perspektywa. I jakikolwiek powrót potrwa masę czasu i nie gwarantuje nic. To nie jest rozwiązanie.
Potrzeba nam legalnej i bezpiecznej aborcji, teraz!
Dlatego prośba wielka do Was.
Zapamiętajmy te 3 słowa na S: samopomoc, solidarność, siostrzeństwo.
Organizujmy się. Przekazujmy sobie numery, przekazujmy tabletki, jeśli trzeba. Walczmy wspólnie i wspólnie się wspierajmy. Żadne rządy nie są trwałe, żadne stanowione przez nie prawa nie są wieczne. A samoorganizacja jest drogą, która pozwoli nam się im przeciwstawić.
Zjednoczone jesteśmy niezwyciężone! Organizując się i demonstrując możemy zmusić każdy rząd do zmiany prawa, tak samo lewicowy jak prawicowy. Ale musimy cały czas działać i stosować naciski. Strajki kobiet z poprzednich lat przygotowały grunt pod kolejne protesty. Dlatego teraz, właśnie przed wyborami warto organizować protesty. Wtedy mamy szansę zmusić nowy rząd (niezależnie od wygranej) do wprowadzenia pozytywnych zmian.
Z anarchistycznymi pozdrowieniami
FA Wrocław
Ten narzucony tzw. „kompromis aborcyjny”, był jeszcze jedną formą opresji polskich kobiet przez środowiska konserwatywno – katolickie spod znaku ZCHN-u (pamiętacie jeszcze Niesiołowskiego czy Goryszewskiego?), a później kolejnych oszołomów typu Marek Jurek. Tylko zdecydowany sprzeciw społeczny i kobieca solidarność, mogą wyzwolić z tego zaklętego kręgu męskiego szowinizmu. Pozdrowienia dla walczących polskich anarchistek.
Aj waj! wymuszone podnoszenie stawek godzinowych spowodowało podwyżki za towary i usługi? a czego się ZSPowcy (najwieksza zakala anarchistow) spodziewali? Zamiast walczyć o podwyżki za godzinę pracy walczcie o niskie podatki. Im wyzsze stawki godzinowe tym wyzszy podatek. Wyzszy podatek to wyzsze ceny w sklepach. Nizsze podatki to tansze produkty. Kilkadziesiąt lat temu zarabialismy w milionach. Co z tego jak chleb kosztowal 20 tysiecy???
Ale co tam niedouczeni krzykacze takich podstaw ekonomii nie zalapia.
podatki powinny byc proste i niskie. Umowy dobrowolne, zus dobrowolny.
Podatki są złe, więc – skoro istnieją – powinni je płacić tylko bogaci.
„Anarchokapitalizm” to oksymoron, bo anarchizm jest antyhierarchiczny, a własność prywatna i kapitał stwarzają hierarchię.