Konstytucje

Są wesołe konstytucje

W prześmiewczej książce pod tytułem America (The Book) A Citizen’s Guide to Democracy Inaction (czyli dosłowienie Ameryka (Książka): Przewodnik Obywatela po Demokratycznej Bierności) Jon Stewart naśmiewa się z naiwnej wiary swoich rodaków w to, że „nie ma lepszej gwarancji indywidualnej wolności niż ogólnikowo sformułowany manifest zapisany nieczytelną kursywą na kawałku rozpadającego się pergaminu”.

Mówił oczywiście o Amerykańskiej Konstytucji, która wprawdzie nijak nie przeszkadzała istnieniu niewolnictwa (a potem rasowej dyskryminacji), strzelaniu do strajkujących robotników czy internowaniu obywateli japońskiego pochodzenia w trakcie II WŚ, ale formalnie i oficjalnie stwierdzała, że wszyscy są wolni i równi, więc wszystko było w porządku. Przekonanie, że póki formalnie wszystko jest OK to nie ma się czym przejmować jest typowe dla mentalności liberałów, to znaczy ludzi, których majątek i pozycja społeczna chronią przed większością codziennych przejawów przemocy i niesprawiedliwości. Osobiście interesują się tylko oficjalnym zadekretowaniem swojej własnej sytuacji. Najlepszym przykładem takiego formalizmu jest kapitalistyczny stosunek pracy, który jest formalnie dobrowolny a jego strony są formalnie równe (więc o co się czepiacie, roszczeniowcy?). Co z tego, że podjęcie pracy jest życiową koniecznością dla wszystkich tych, którzy nie posiadają własnego kapitału, oraz że realna różnica siły ekonomicznej pomiędzy pracodawcami a pracownikami/nicami pozwala tym pierwszym dyktować takie warunki zatrudnienia jakie im odpowiadają. Formalnie wszystko jest w porządku i tylko to się liczy.

z19370799Q,Transparent-na-manifestacji-KOD

Podobnie sprawa ma się ze słynnym zakładaniem firmy, które ma być rozwiązaniem wszystkich naszych problemów. Każdy może założyć działalność gospodarczą a zatem każdy może zostać kapitalistą (szach mat, marksiści, podział klasowy nie istnieje). Co z tego, że jeśli nie dysponujesz kapitałem to po założeniu własnej „firmy” dalej będziesz pracować w tym samym miejscu, wykonywać polecenia tego samego szefa i w zasadzie tyle samo zarabiać, czyli pod każdym względem dalej będziesz pracownikiem/nicą. Formalnie jesteś przedsiębiorcą (jak Soloż-Żak) i tylko to się liczy.

Które mają jeden cel

Właśnie takie formalistyczne spojrzenie, które konsekwentnie ignoruje rzeczywistość, inspiruje obecne protesty przeciwko naruszaniu konstytucji przez PiS. OK, nie będę się spierał o to czy PiS rzeczywiście narusza konstytucje czy też nie, bo pewnie narusza, ale powiedzmy sobie szczerze, konstytucja jest naruszana lub przynajmniej ignorowana dość często. Na przykład: art. 20 Konstytucji RP mówi, że „dialog i współpraca partnerów społecznych (a nie tylko własność i wolność działalności gospodarczej) stanowi podstawę ustroju gospodarczego Rzeczpospolitej Polskiej” a tymczasem rządy konsekwentnie ignorują głos strony społecznej i w żadnym dialogu uczestniczyć nie chcą. Dalej: Art. 59 „Zapewnia wolność zrzeszania się w związkach zawodowych” a tymczasem czterech pracowników spółki Sother Holding Poland (kierowców Polskiego Busa) zostaje zwolnionych za założenie komisji związkowej i jakoś nikt pośród liberalnych obrońców konstytucji (za wyjątkiem osób z partii Razem) nie zjawia się na protestach. Dalej: Art. 76 ma niby chronić najemców mieszkań przed „działaniami zagrażającymi ich zdrowiu, prywatności i bezpieczeństwu oraz przed nieuczciwymi praktykami rynkowymi”, ale przed eksmisjami na bruk i działaniami czyścicieli kamienic musimy się bronić sami, narażając się na policyjne pałki i groźbę więzienia. Wobec tych wszystkich naruszeń konstytucji, które decydują o naprawdę istotnych kwestiach życiowych: pracy, zarobkach, mieszkaniu, naruszenia procedur wyboru sędziów trybunału wydaje się sprawą trywialną, ale to właśnie ona budzi u liberałów najsilniejsze emocje. Dlaczego? Właśnie dla tego, że jest to naruszenie formalne, naruszenie procedur a przecież procedury są najważniejsze, jeśli będziemy przestrzegać procedur wszystko będzie w porządku. Nawet jeśli w rzeczywistości wcale nie będzie. Jasne, polska konstytucja nie jest konstytucją liberalną. Żadne z przytoczonych przeze mnie zapisów nie mogłyby się znaleźć w konstytucji naprawdę liberalnej. Są zbyt konkretne, zbyt substancjalne, podczas gdy liberalna konstytucja powinna zawierać wyłącznie formalne reguły. Ale to tylko pokazuje, że tzw. „obrońcy konstytucji” nie bronią tak naprawdę konstytucji, tej rzeczywistej, ale jedynie swoje własne wyobrażenia o tym jak konstytucja powinna wyglądać. Rzeczywista Konstytucja interesuje ich równie mało, co Jarosława Kaczyńskiego.

8505540-protest-kod-900-598

Chcą obalić rewolucje

Jeżeli Konstytucja nie była w stanie obronić zwalnianych związkowców czy wyrzucanych na bruk lokatorów to skąd przekonanie, że będzie w stanie obronić nas przed dyktaturą prawicy? Czy naprawdę wydaje się Wam, że narodowa prawica nie będzie w stanie przejąć władzy nad krajem bez zgody Trybunału Konstytucyjnego? Jeśli tak, to mam dla Was złą wiadomość: już przejęła. Przejęła ją nawet zanim dostała się do rządu i obsadziła ministerstwa. Przejęła władze realną a nie tylko formalną: umacniając pozycje kościoła w Polskim społeczeństwie, zdobywając wpływy w szkołach i uczelniach wyższych, aby decydować o tym czego będzie uczyć się dzieci i młodzież, zmieniając nasze postrzeganie historii przez promowanie reakcyjnych Narodowych Sił Zbrojnych jako narodowych bohaterów kosztem robotników i robotnic z Solidarności, którzy/e naprawdę obalili w tym kraju bolszewicką dyktaturę (ale są niewygodni bo domagali się także godnych warunków pracy i chcieli budować Rzeczpospolitą Samorządną zamiast Świętej), udało jej się zastraszyć wszystkich, którzy nie odpowiadają modelowi „Prawdziwego Polaka”, stosując bezkarną przemoc wobec tych, którzy byli inni. I ani Konstytucja, ani Trybunał, ani nawet rząd pod kontrolą PO, ani protestujący obecnie liberałowie nie byli w stanie nic z tym zrobić. Nie byli w stanie albo nie mieli ochoty, bo formalnie wszystko było w porządku, więc nie było powodów do obaw. Obecna obrona konstytucji jest trochę jak obrona krzyża z drugiej strony barykady: to walka o pozory, z tą tylko różnicą, że obrońcy krzyża pracują na wielu frontach, podczas gdy obrońcy konstytucji interesują się tylko formalnościami.

Ale my to mamy gdzieś

Nie wierzę, że „ogólnikowo sformułowany manifest zapisany nieczytelną kursywą na kawałku rozpadającego się pergaminu” jest najlepszą gwarancją mojej wolności. To nie prawo tworzy wolnych ludzi, to wolni ludzie tworzą prawa. Wolność to nie tylko zbiór abstrakcyjnych uprawnień, ale rzeczywista, materialna wręcz, możliwość mówienia i działania. Obecne protesty są o tyle bezcelowe, że zupełnie ignorują wszystkie te sprawy, które stanowią prawdziwe zagrożenie dla naszej wolności i jednocześnie kierują nasze siły na walkę o kwestie formalne i proceduralną poprawność. W najlepszym wypadku mogą osiągnąć tylko powrót do stanu poprzedniego, to znaczy dokładnie tego, w którym wszystkie niepokojące zjawiska, z którymi mamy do czynienia, mogły się swobodnie rozwijać. W najgorszym są po prostu przewidywalnym elementem politycznego teatru, gdzie wszystkie role są już dawno rozdane. I dlatego mam gdzieś wszystkich tzw. „obrońców demokracji”, prawdziwa walka polityczna i prawdziwa demokracja, dzieją się gdzie indziej.

_______________________________________

Skarbek

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*