Wrocławskie anarchistki czyli seria wywiadów o życiu aktywistek (część 2.)

Wrocławskie anarchistki to cykl wywiadów z dziewczynami działającymi w grupach niehierarchicznych. Opowiadają w nich o swoich ideałach, walce o lepsze jutro i prywatnym życiu we Wrocławiu. Cykl pojawia się raz w miesiącu na łamach naszej strony wolnywroclaw.pl Miłej lektury!

Gabi: Cześć! Poznałyśmy się działając razem we wrocławskiej grupie Związek Syndykalistów Polski. Przedstaw się proszę i opowiedz w jaki sposób trafiłaś do ZSP?

 

Róża: Hej. Mam na imię Róża. Do ZSP trafiłam niewiele ponad dwa lata temu dzięki mojemu konkubentowi, a on dzięki Facebookowi, który zaproponował mu spotkanie otwarte.

 

G: ZSP to organizacja anarcho-syndykalistyczna. Czy przychodząc na pierwsze spotkanie wiedziałaś co to znaczy? Czy nie odstraszało cię słowo “anarchizm”? Wiele osób wstępując do wybranej grupy, wcześniej już gdzieś działało, albo znało innych członków z punkowych koncertów, skłotów itp. czy ty też byłaś w tzw “środowisku” czy przyszłaś zupełnie z zewnątrz?

Jak teraz rozumiesz pojęcie i czym dla ciebie jest anarcho-syndykalizm?

 

R: Gdy pojawiłam się na pierwszym spotkaniu, mniej więcej wiedziałam “w co się pakuję”. Słowo “anarchizm” nie było mi już obce przez około trzy lata, więc mnie nie przeraziło. Poznałam jego znaczenie, gdy poznałam mojego faceta. Okazało się, że przez całe życie miałam poglądy anarchistyczne, tylko o tym nie wiedziałam. Od zawsze uważałam za hipokryzję głosować na jakiegoś polityka “bo to mniejsze zło”. Od kiedy pamiętam, byłam apolityczna. Nie podobało mi się, że jedni mają więcej niż potrzebują, a drudzy mniej. Ale że to się nazywa “anarchizm” dowiedziałam się właśnie dzięki Krzyśkowi. Tak samo dzięki niemu zrozumiałam dlaczego warto być wege, ale to już inny temat. A że anarchizm można poszerzyć dalej w anarcho-syndykalizm dowiedziałam się właśnie na spotkaniu. Spodobało mi się to. Od razu chciałam działać, mimo że przyszłam kompletnie z zewnątrz. Do tamtej pory znałam tylko działalność wolontariacką, a dzięki ZSP wskoczyłam na wyższy level – aktywizm społeczny.

Czym jest dla mnie anarcho-syndykalizm i jak go rozumiem? To piękna idea, opierająca się przede wszystkim na zaufaniu i empatii wobec drugiego człowieka. Warto przekazywać ją innym. Może wreszcie kiedyś stanie się normą.

 

G: Aktywizm społeczny to bardzo pracochłonne zajęcie, praktycznie praca na drugi etat. Jak godzisz obowiązki domowe, życie rodzinne i prywatne z działalnością jako aktywistka? Czy ciężko jest pogodzić te dwa światy?

Piszesz, że głosowanie na tzw. “mniejsze zło” jest hipokryzją. Czy możesz rozwinąć tą myśl?

 

R: Tak jak kiedyś godziłam wolontariat ze szkołą, tak teraz aktywizm godzę z codziennością. Często przeplata się jedno z drugim. Na przykład w ramach rodzinnego spaceru idziemy na jakąś pikietę pracowniczą albo na protest kobiet, czy też osób niepełnosprawnych. Nawet na spotkania ZSP zdarza nam się chodzić razem. Napisałam “nawet”, bo mamy jeszcze dwuletniego Synka, który aktywistą jest od trzeciego miesiąca życia. Młody nawet żartobliwie został obwołany szefem ZSP. Żartobliwie, bo w ZSP nie ma hierarchii. Wracając do tematu godzenia aktywizmu z codziennością – jest to banalnie proste, wystarczy chcieć. Czasami bywa, że jest trudniej, np. gdy Dziecko ząbkuje albo zachoruje, ale wtedy jedno z nas zostaje przy Nim, a drugie dalej działa społecznie.

W kwestii hipokryzji w głosowaniu na “mniejsze zło” wygląda to w ten sposób, że ludzie ciągle narzekają na władzę i na jej opozycję, a później niestety i tak głosują na to, na co wcześniej psioczyli. Wiele osób tak robi, często nie będąc świadome obłudy w takim postępowaniu. Mówią, że każdy polityk ma zły projekt, bo brakuje tego czy tamtego, a to przecież istotne kwestie, a później i tak oddają swój głos tylko dlatego, że jednak jeden wydaje się być “mniej zły” od tamtego. Zapominają, że zło, to zło i nie ma tak naprawdę mniejszego ani większego.

 

G: Często zastanawiają mnie sytuacje przy rodzinnym stole, kiedy rozmawia się o bieżącej polityce i najnowszych wydarzeniach. Czy twoja rodzina (poza narzeczonym) wie jakie masz poglądy, czy rozmawiacie o tym w ogóle, a może starasz się nie poruszać takich tematów wśród najbliższych?

 

R: Moja Rodzina dobrze zna moje poglądy, sporadycznie o tym rozmawiamy. Moja Mama jest osobą bardzo wierzącą, a jednak znaczna część idei anarchizmu stała się dla Niej bliska. U Mamy walczę tylko z wpojonym obrazem obcokrajowców jako obcych i groźnych. Szczególnie chodzi tu o tych, którzy wyznają islam. Czasami się kłócimy, gdy wchodzimy na ten temat. Moje rodzeństwo niestety też w jakiejś mierze stereotypowo patrzy na sprawę, szczególnie moja Siostra. Mój Brat uważa, że wszędzie jest hierarchia, więc w anarcho-syndykaliźmie na pewno też, tylko szarzy aktywiści jak Ty czy ja o tym nie wiedzą. Wiadomo, że to bzdura, bo u nas są sami “szarzy aktywiści”, nie mamy dyrektorów, prezesów, liderów, managerów itp., o czym można się przekonać czytając chociażby Statut ZSP. Na szczęście Tomek nie ma takich uprzedzeń jak Mama. Podoba Mu się to, co robimy i popiera nasze poglądy. Niestety moja Siostra jest nieco bardziej sceptyczna i twierdzi, że idee, które wyznajemy są utopijne, dlatego z Nią raczej o polityce nie rozmawiam. O Teściach już nie wspomnę, to niestety kapitaliści z krwi i kości, chociaż potrafią mieć naprawdę dobre serca. Chociaż Teściowa wydaje się mieć otwarty umysł, to Teść jest totalnym konserwatystą. A mój Tata… nie wiem. Zmarł w zeszłym roku, a wcześniej nie mieliśmy ze sobą najlepszego kontaktu, więc ani On nie wiedział nic o moich poglądach, ani ja o Jego.

 

G: Opowiedz teraz coś o najbliższych planach. Co chciałabyś osiągnąć działając w ruchu, jakie widzisz cele dla twojej organizacji, ale też i dla Ciebie osobiście?

 

R: Chciałabym, aby ZSP prężniej działało, aby było bardziej rozpoznawalne i aby nasze idee były bliższe znacznie większej grupie ludzi. Chciałabym, żeby ludzie przestali mówić, że nasze idee są utopijne, żeby zrozumieli, że tak jest tylko do momentu, w którym tak wielu jest na nie zamkniętych. Nie tylko w działaniu społecznym, ale też w życiu codziennym.

 

G: Mam nadzieję, że te plany uda się zrealizować. Dziękuję bardzo za rozmowę!

R: I ja Tobie dziękuję.

 

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*